Witaj w Szkola Podstawowa nr 2 w Golcowej

   

Menu
· Strona główna
· Baza szkoły
· Geneza powstania szkoły
· Historia Szkolnictwa
· Kontakt
· Oferta edukacyjna
· Pracownicy
· Statut szkoły

Dzień Książki i Praw Autorskich
Wysłano dnia 29-04-2016 o godz. 22:16:16 przez sp2golcowa

        23 kwietnia obchodzony jest Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich, którego głównym celem jest promocja czytelnictwa. W tym roku upamiętniliśmy ten dzień okolicznościowymi gazetkami, które uświadamiają nam, jakie korzyści płyną z czytania. Chętni uczniowie wykonali również prace plastyczne na najpiękniejszą okładkę książki.
        Ciekawą inicjatywą wykazali się też uczniowie klasy czwartej, którzy chwycili za pióro i sami weszli w role twórców. Baśnie ich autorstwa wraz z własnoręcznie wykonanymi ilustracjami zaprezentowane zostały na okolicznościowej wystawce szkolnej.
        Zachęcamy do lektury!


"Baśń o księciu i pustelniczce"
        Dawno, dawno temu żył młody, niezwykle przystojny książę. Jego ojciec, czyli nie kto inny jak król, był dość surowym człowiekiem. Jako, iż książę był następcą tronu, musiał się wykazać rozwagą, a przede wszystkim odwagą. Król miał plan, aby to sprawdzić.
        Pewnego dnia, gdy rodzina królewska zasiadła do wspólnego posiłku, ojciec oznajmił księciu, że ten jutro z rana dołączy do walczących na wschodzie wojsk. Chłopak zdruzgotany tą wiadomością, niestety nie był w stanie przeciwstawić się ojcu. Doskonale wiedział, że czeka go ciężki okres w życiu, jednak postanowił się nie łamać. Przecież mieczem władał najlepiej w całym królestwie. Następnego dnia po czułym i smutnym pożegnaniu z rodziną, wsiadł na swego konia i udał się w głąb lasów, prowadzących na wschód.
        Książę wędrował kilka dni i niestety zaczynała mu doskwierać samotność, ale bez wątpienia jego najbliższym przyjacielem stał się strach. Często toczył walkę z wilkami i innymi nieprzyjaciółmi. W tym momencie, nagły krzyk wyrwał go z rozmyślań. Dał znak koniowi, by ten przyśpieszył. Pędził w stronę coraz bardziej nasilających się odgłosów, tak naprawdę nie wiedząc, co go czeka. To, co zobaczył przeszło jego najśmielsze oczekiwania. Młoda dziewczyna walczyła z wilkiem. Bez zastanowienia wyciągnął strzałę oraz łuk i strzelił prosto w serce wilka, który padł zaraz obok osłabionej i mocno zranionej dziewczyny. Mężczyzna zszedł z konia, wziął ją na ręce i zaniósł do szałasu zaraz obok. Marianna, tak przedstawiła się księciu, mieszkała w tej puszczy, w tym właśnie szałasie. Młody chłopak został przez kilka dni, by zaopiekować się nią po starciu z wilkiem. Oboje bali się przyznać przed sobą, że narodziło się między nimi silne uczucie. Książę ani śmiał opuszczać Marianny, nawet postanowił zabrać ze sobą dziewczynę do królestwa, ale dopiero po stoczonych walkach na wschodnim froncie. Pewnego dnia obudziły go przedostające się do szałasu promienie słońca. Wstał z uśmiechem na twarzy i zauważył, że Marianny nie ma. Pierwszą myślą, jaka wpadła mu do głowy, było to, że pustelniczka poszła znaleźć coś do jedzenia. Niestety po przeszukaniu najbliższej okolicy, okazało się, że dziewczyna od niego uciekła. Zasmucony wsiadł na konia i wyruszył na wojnę.
        Na froncie stoczył setki walk z cyklopami, a jego wojska były bliskie zwycięstwa. Tego dnia doszło do walki księcia z dowódcą cyklopów. Zacięty pojedynek wygrywał książę, ale jeden nieprzemyślany ruch sprawił, że został powalony na ziemię, a srebrny miecz cyklopa zalśnił przed jego oczyma. Sparaliżowany ze strachu o swoje życie zdążył zobaczyć lecącą w stronę cyklopa strzałę, która ugodziła go w serce. Przymknął oczy i odetchnął z ulgą. Gdy lekko podniósł wzrok ujrzał Mariannę. To ona była jego wybawicielką. Po wygranej wojnie, książę wraz z ukochaną wrócił do królestwa. Młoda dziewczyna przyznała się, że uciekła, bo bała się co przyniesie im wspólna przyszłość, przecież pochodzili z dwóch różnych światów. Książę zapewnił ją, że na pewno zostanie zaakceptowana przez jego rodzinę. Uśmiechnięci weszli do zamku. Jakież bezcenne były miny rodziny królewskiej, kiedy zobaczyli, że książę nie wrócił sam. Zaskoczony ojciec oznajmił, że ma dla księcia kandydatki na żonę. Znalazł je gdy młody człowiek uczestniczył w wojnie. W królestwie rozpętało się prawdziwe piekło. Królowa zaczęła uspokajać dwóch zwaśnionych bliskich, natomiast Marianna była gotowa uciec. Po zaciętej wymianie zdań, Król zmiękł. Był bardzo dumny z syna, gdyż ten przeciwstawił mu się. Wiedział, że w przyszłości jego syn może ze spokojem objąć tron królewski.
        Marianna i Książę wzięli ślub, a po śmierci rodziców w spokoju panowali krajem. Urodziło im się aż sześcioro dzieci: trzech chłopców i trzy dziewczynki. Książę do końca życia dziękował ojcu, za fakt, że został zesłany za wschód. Dzięki temu poznał Marianne, z którą byli dla siebie wprost stworzeni, a żyli długo i szczęśliwie.
                                                                                              Dominik Dydak
,,Baśń o węglu, który zamienił się w złoto” 
       Dawno, dawno temu w niewielkiej wiosce mieszkali dwaj bracia Karolek i Bolek. Byli oni młodymi drwalami. Mieli różne charaktery. Jeden był chciwy i zachłanny, drugi zaś był skromny.
       Wracając do domu koło wieczora, usłyszeli dobiegającą z leśnej polany muzykę. Postanowili tam zajrzeć. Zobaczyli tańczących i śpiewających na środku polany kilku krasnoludków, przy kupce węgla. Śpiewały one o tym, że nie potrafią przenieść węgla, a kto im w tym pomoże, dostanie nagrodę. Karolek i Bolek postanowili pomóc krasnoludkom. Podeszli do nich mówiąc, że chętnie im pomogą i nie chcą nic w zamian. Gdy wykonali swoją pracę, krasnale namówiły ich, żeby naładowali węglem swoje torby i wrócili do domu. Zmęczeni bardziej niż zwykle położyli się i zasnęli. Kiedy obudzili się rano, poszli wysypać węgiel ze swych toreb. Bryły były ogromne i ciężkie. Okazało się, że węgiel zamienił się w złote monety. Krasnoludki wspaniale ich wynagrodziły za pomoc.
        Karolek, który nigdy nie widział złotej monety, zaczął skakać w górę z radości. Natomiast Bolek, zamiast cieszyć z tego co ma, chciał więcej, więc powiedział bratu, że chce wrócić na polanę pomóc krasnalom w noszeniu węgla. Pomyślał sobie, że bez dużego wysiłku stałby się bogaczem. Karolek się na to nie zgodził. Powiedział bratu, że nie muszą za każdym razem ich tak obdarowywać. Więc najlepiej być zadowolonym z tego co się ma.
        Bolek nie posłuchał i poszedł do krasnoludków. Tak, jak się spodziewał, krasnale znowu tańczyły i śpiewały przy kupce węgla. Podszedł do nic i zaproponował pomoc za małe wynagrodzenie.
        Po wykonaniu pracy, nie pytając skrzatów o pozwolenie, naładował swoją torbę węglem do pełna. Powiedział im, że ta robota była ciężka, a każda praca powinna być sprawiedliwie zapłacona. Krasnoludki zadowolone z jego pracy dały mu wynagrodzenie, na jakie zasłużył. Bolek zarzucił wyładowaną węglem torbę na plecy i nie żegnając się ani nie dziękując krasnoludkom ruszył do domu.
        Maszerując mówił do siebie, że nie będzie musiał pracować mając tyle złota. Doszedłszy do domu obudził Karolka , mówiąc, że jest bogaczem, że przyniósł pełniutką torbę węgla i, gdyby z nim nie poszedł, byłby równie bogaty jak on. Gdy tylko rano słońce wzeszło, Bolek chciał policzyć ile ma złotych monet. Przeraził się, gdy zobaczył, że węgiel nie zamienił się w złoto, ale złote monety, które zostawił w domu poprzedniego ranka, także zmieniły się z powrotem w węgiel.
        Bolek zrozumiał wtedy, że skrzaty chciały ukarać go za chciwość. Chciały mu też pokazać, że kto chce mieć za dużo, ten zostaje z niczym.
                                                                                           Wiktoria Janowiec
„O dzielnych braciach” 
        Dawno, dawno temu, żył sobie król Karol XVI, który miał dwie córki Helenę i Anastazję. Były one młode i bardzo piękne. Ojciec postanowił zadbać o ich przyszłość i wydać je za mąż. 
        Pewnego dnia nieopodal zamku wędrowali dwaj bracia Wilhelm i Dionizy. Postanowili zawitać do napotkanego królestwa. Byli bardzo głodni, spragnieni i zmęczeni ciągłą wędrówką w poszukiwaniu ciekawych przygód. Zostali bardzo ciepło i gościnnie przywitani na zamku. Król Karol XVI zapewnił wędrowcom gościnę i odpoczynek. W zamian jednak poprosił ich o to, aby razem pokonali niedźwiedzia, który mieszka nieopodal zamku w jaskini. Bestia bardzo zagraża królestwu, mieszkańcy zamku nie mogą wyjść poza jego mury, gdyż bali się o swoje bezpieczeństwo. Dwaj bracia zgodzili się pomóc królowi i jego rodzinie oraz poddanym. Władca obiecał im, że jak uda im się pokonać niedźwiedzia to, jak zechcą, będą mogli poślubić jego córki. Powiedział także, iż wielu śmiałków próbowało już swoich sił, ale nikomu się to nie udało. Wilhelm i Dionizy bardzo chętnie przyjęli wyzwanie i ubrani w zbroje obronne i miecze za pasem ruszyli na spotkanie z niedźwiedziem. Postanowili odnaleźć miejsce, w którym śpi bestia. Zbadali teren wokół jaskini i postanowili zaatakować jak niedźwiedź będzie już spał. Wtedy z łatwością przy pomocy mieczy uda im się go pokonać. Tak też się stało, pod osłoną nocy pokonali niebezpieczeństwo. Nie było łatwo, ale wspólnymi siłami im się udało. Pokonawszy niedźwiedzia zabrali go do zamku, aby król Karol XVI był przekonany, że niebezpieczeństwo już nikomu nie grozi. Po powrocie do królestwa król pogratulował śmiałkom, za to, iż pokonali bestię i teraz jego królestwo jest bezpieczne. Nie zapomniał jednak o swojej obietnicy, zgodnie, z którą bracia mogli poślubić jego córki. Helena i Anastazja były bardzo szczęśliwe poślubiając takich odważnych rycerzy, którymi zostali odznaczeni przez króla po swoim bohaterskim czynie. Na zamku odbył się ślub i huczne wesele. Anastazja poślubiła Wilhelma, a Helena Dionizego. Król miał teraz bezpieczne i szczęśliwe królestwo. 
        Wszyscy żyli teraz długo i szczęśliwie. Mając u boku tak dzielnych rycerzy, król był spokojny o swoją rodzinę i poddanych. Był pewien, że żadne niebezpieczeństwo im teraz nie grozi. 

                                                                                              Paweł Kobiałka
„O chłopcu, który stał się królem” 
        Dawno, dawno temu żył sobie chłopiec, który bardzo chciał zostać rycerzem. Pochodził on z ubogiej rodziny. Rodzice nie wierzyli, że nim zostanie, ale chłopiec postawił na swoim. Poprosił rodziców o błogosławieństwo i ruszył w świat. 
        Szedł bardzo długo, aż poczuł się zmęczony, usiadł pod drzewem i zasnął. Po chwili zbudził go dziwny głos. Rozejrzał się wokół i zobaczył małego krasnoludka, który zapytał go co tu robi. Chłopiec opowiadał mu o tym, jak bardzo pragnie zostać rycerzem w zamku. Mały krasnoludek postanowił mu pomóc i zaprowadził go do swojego przyjaciela, który był rycerzem w pobliskim zamku. Gdy doszli na miejsce, weszli do komnaty rycerza. Krasnoludek przedstawił ich sobie, a następnie opowiedział mu o marzeniach chłopca i poprosił go, by wstawił się za nim u króla, aby ten przyjął go do wspólnoty rycerskiej. Po kilku dniach ów rycerz przyszedł do domku krasnoludka z wiadomością iż król chce się widzieć z młodym chłopcem. Gdy chłopak to usłyszał, bardzo się uradował i zaraz poszli razem na spotkanie z królem. Gdy doszli do bram zamku, rycerz powiedział odźwiernemu, że król wzywa tego chłopca do siebie na rozmowę. Będąc już w zamku doszli do komnaty królewskiej i chłopiec zapukał do drzwi. Król po wstępnej rozmowie postanowił pasować chłopaka na giermka, którego zadaniem było pomaganie jego córce. Zaprowadził go więc do niej i przedstawił. Księżniczka bardzo się ucieszyła, że będzie mieć swojego pachołka, natomiast młody giermek, gdy ujrzał księżniczkę, od razu się w niej zakochał. 
        Po paru tygodniach powiedział o tym, krasnoludkowi, który poradził mu żeby poprosił króla o jej rękę. Nazajutrz młody giermek z bijącym sercem poprosił go o rękę księżniczki. Król był zaskoczony taką sytuacją i powiedział, że musi się zastanowić. Po kilku dniach król wezwał młodego chłopca do siebie. Szedł do komnaty myśląc, że mu nie da córki za żonę. Mylił się jednak. Król czekał na niego w bardzo dobrym humorze i już planował ślub i wesele. Pragnął także bardzo poznać rodziców, którzy, jak się później okazało, byli bardzo zaskoczeni widokiem królewskiej karety pod swoim domem. Gdy lokaj powiedział im, że król chce ich poznać i omówić szczegóły wesela swojej córki z ich synem, rozradowali się. 
        Po kilku tygodniach cały dwór królewski i rodzina chłopaka zebrali się w zamkowej katedrze na ślubie, który udzielił im miejscowy biskup. Po kilku latach urodził im się syn, a po śmierci króla ów chłopak został władcą królestwa. Mieli liczne potomstwo. I żyli długo i szczęśliwie. 
                                                                                                   Małgorzata Wacek
„Spotkanie w lesie” 
        Dawno, dawno temu żyli sobie król i królowa. Mieli oni dwie córki Kaję i Różę. Obie dziewczynki miały jakiegoś pupila. Kaja opiekowała się psem, a Róża kotem. Pewnego poranka dziewczynki wybrały się na spacer do lasu. Po chwili usłyszały wołanie o pomoc. Był to karzeł, który zaplatał się w jakieś patyki i nie mógł znaleźć drogi do domu. Róża i Kaja uratowały karła. 
        Odtąd wszyscy żyli długo i szczęśliwie. 
                                                                                   Kinga Helon
"Baśń o biednym chłopcu, który został księciem" 
        Dawno, dawno temu żył sobie chłopiec, który miał liczne rodzeństwo. Wszyscy żyli bardzo skromnie w małej chatce, hodowali zwierzęta domowe, z których mieli utrzymanie. 
        Chłopiec był najmłodszy z rodzeństwa, a miał na imię Max. Jako, że był najmłodszy, musiał chodzić co rano na targ. Sprzedawał tam, mleko, jajka, sery, a w zamian za to kupował mąkę lub inne produkty, których im brakowało w domu. Gdy Max podrósł, miał dość takiego życia i postanowił ruszyć w świat. Chciał przeżyć jakąś ciekawą przygodę, lub nauczyć się innego życia. 
        Pewnego ranka spakował więc swoje rzeczy, a nie było ich dużo, i wyruszył w swoją podróż. Wędrując przez las, spotykał na swojej drodze różne zwierzęta, z niektórymi się zaprzyjaźniał pomagając im, jak były ranne. Gdy był głodny, to jadł chleb, który wziął z domu i zbierał leśne owoce. Wędrując przed siebie dotarł na dużą polanę. Spotkał tam pewnego człowieka, który był w rozpaczy. Max postanowił, że mu pomoże, jak tylko będzie umiał. Człowiek ten miał na imię Tom. 
        Opowiadał Maxowi, że pracował w niedużym królestwie jako służący, i że został wyrzucony z tego królestwa, przez pewnego wieśniaka, który chciał zająć jego miejsce. Tom ma bowiem rodzinę i utrzymywał ją za pracę w królestwie. Ten podstępny wieśniak powiedział królowi, że Tom okradł skarbiec i za to został wygnany z królestwa. Tom dowiedział się przed swoim odejściem, że ten wieśniak Paweł planuje zamach na króla. Tom nie wiedział, jak ma ostrzec władcę przed nowym sługą, ponieważ król zabronił mu wracać do królestwa. Powiedział, że, gdy go tylko zobaczy, żołnierze mają rozkaz go zabić. 
        Max zdecydował, że on uda się do króla i powie o całym wydarzeniu. Wkrótce tam poszedł, a Tomowi kazał czekać na dobre wieści. Król wraz z wojskiem chciał złapać tego sługę, ale miał on wielu sprzymierzeńców, którzy knuli spisek przeciwko królowi. Doszło więc do bitwy. Bitwa trwała około tygodnia. Zwyciężyli żołnierze króla z Maxem na czele. Król postanowił przywrócić Toma do królestwa i w nagrodę mianował go żołnierzem. A nagrodą dla Maxa była ręka córki króla. I tak został księciem i panował nad królestwem. 
        Potem wszyscy wiedli spokojne i długie życie. 
                                                                                      Kamil Wójcik
"Baśń o rybaku"
        Dawno, dawno temu żył sobie rybak z dwoma synami. Starszy miał na imię Kuba, a młodszy – Dominik. Ta rodzina nie miała za dużo pieniędzy, ale jakoś się utrzymywali.
        Pewnego dnia rybak poszedł nad rzekę. Złapał tam złotą rybkę, która spełniała trzy życzenia. Rybak zapytał złotą rybkę:
– Spełnisz moje trzy życzenia?
        Rybka odpowiedziała:
– Złapałeś mnie, więc muszę spełnić te życzenia.
        Pierwsze życzenie było takie, żeby rybak i jego synowie mieli lepsze ubrania. Rybka spełniła to życzenie. Następnego dnia była ładna pogoda. Dominik przy chatce bawił się zapałkami. Przez przypadek zapalił chatkę.           Rybak szybko pobiegł nad rzekę i zawołał złotą rybkę:
– Rybko spełnij me życzenie! Proszę Cię, żeby moja chatka się już nie paliła!
– Spełnię to życzenie – odpowiedziała rybka.
        Jak rybak przybiegł przed chatkę, już się nie paliła. Po tygodniu rybak znowu poszedł nad rzekę i zawołał złotą rybkę:
– Rybko, spełnij me życzenie! Chcę, żeby wszyscy ludzie byli szczęśliwi i nie cierpieli głodu!
        Rybka na to:
– Gdybyś znów poprosił o dary dla siebie, straciłbyś to, co do tej pory otrzymałeś. Jednak pomyślałeś o innych, zależy Ci na ich szczęściu... W nagrodę otrzymasz dar bogactwa, a co do zdrowia i szczęścia ludzi, to zrobię, co w mojej mocy...
        Gdy rybak przyszedł do chatki, zobaczył dużo pieniędzy. Z biegiem czasu przekonał się też, że jego sąsiadom również poprawił się los, przepadły gdzieś choroby i jakoś tak się darzyło, że zawsze było co do garnka włożyć...
        Odtąd wszyscy żyli długo i szczęśliwie.
                                                                                        Jakub Trzciński

 


All logos and trademarks in this site are property of their respective owner. The comments are property of their posters, all the rest © 2007 by me.
Powered by PHP-Nuke
Tworzenie strony: 0.10 sekund